Archiwum

Współczesna Droga Krzyżowa

Wprowadzenie

Tamta krzyżowa droga, poświadczona historycznie, udokumentowana faktami i tradycją, nieprzerwanie trwa w dziejach świata. Umiłowany Syn Ojca jest ciągle w drodze – zmieniają się tylko ziemscy „scenarzyści” tych samych stacji. Nowoczesność doszła do głosu… Człowiek zrywa i karmi się coraz „atrakcyjniejszymi” owocami współczesnego drzewa poznania, dowodząc tym samym, że najprostszą drogą do samozbawienia jest usunięcie granicy między dobrem a złem. Nowoczesność doszła do głosu… Można i trzeba żyć tak, jakby Bóg nie istniał. Ale On jest i będzie; i co więcej – jest i będzie Miłością, krzyżowaną i zmartwychwstałą, Miłością w drodze i na drodze współczesności[*].

 

Stacja I

Jezus na śmierć skazany

Władza

A. Władza człowieka gotowa jest nawet skazać na śmierć Boga, zadekretować zwycięstwo zła, ogłosić panowanie jednych przeciw drugim. Skazać Boga na śmierć to odsunąć Go na dalszy plan, w dramacie życia wyznaczyć Mu rolę statysty, udowodnić, że jest zagrożeniem dla ludzkiej wolności. Co jeszcze musi się wydarzyć, jakie oblicze musi objawić zło na tym świecie, byśmy wreszcie zaczęli szukać źródła dobra?

B. Czy człowiek naprawdę wszystko może? Czy każdy przesąd musi stać się racją każdego? Czy władza powinna posiadać granice? Czy władza wszystko może – władza państwa, władza nauczyciela, władza rodzica, władza pracodawcy, władza…

„Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.” (Mk 10, 43-45)

 

Stacja II

Jezus bierze krzyż na swe ramiona

Bezdomność

A. Nie dość, że skazany, to jeszcze musi dla siebie zanieść narzędzie zbrodni. Bóg, którego człowiek odepchnął, wzgardził, poniżył. Prawda krzyżowana przestaje być wymagająca; cierpienie, bieda, bezrobocie, bezdomność zakrywane, przestają być tragedią człowieka, stają się co najwyżej kwestią społeczną, problemem transformacji gospodarczej, wyborczym postulatem… Kiedy wreszcie pod tymi hasłami dostrzeżemy ludzkie oblicze cierpiącego i odrzuconego?

B. Czy człowieka można bezkarnie obciążać i karać za błędy innych? Czy można bezkarnie zabijać nadzieję, powtarzając, że cierpienie jest karą Bożą? Czy można Boga winić za grzech człowieka? Czy można poniżać człowieka nie poniżając Boga? Czy można, czy wolno?

„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. (…) Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.” (por. Mt 25, 40-45)

 

 Stacja III

Pierwszy upadek

Alkoholizm

A. Może popchnięty, może się potknął, a może to pierwszy poważny znak zapowiadający zbliżający się dramat… Tak postępują z Bogiem, ponieważ tak postępowali z człowiekiem. Upadek, gdy się pojawia, jest konsekwencją – ktoś kiedyś zaproponował, zachęcił, nadał złu pozór korzyści, wolał nie widzieć czyjegoś błędu. Zatem jak długo będziemy twierdzić, że to nie moja sprawa, że choć młody – to przecież wie, co czyni?

B. Czy można przejść obojętnie obok leżącego człowieka? Czy wolno mi patrzeć bezczynnie, gdy ktoś sobie szkodzi, decyduje się na wybór zła, choćby nawet innym nie zagrażał? Czy upadek drugiego nie jest także moim upadkiem, moim smutkiem, moją porażką? Toż to mój brat, moja siostra w Chrystusie!

„Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.” (Mt 18, 12-14)

 

Stacja IV

Jezus spotyka Matkę

Starość (eutanazja)

A. Miłość raz jeszcze potwierdza swoją wierność, objawia swą obecność w chwilach szczególnie bolesnych i trudnych; bo miłość taka jest, ta Boża, więc i ta ludzka; ta od Matki, i ta do Matki. Ona jedna, miłość nie szukająca swego, pozwala trwać przy drugim wbrew wszystkiemu – nałogowi, kalectwu, chorobie, starości. Bycie z człowiekiem jest lekarstwem, nie zaś ustawa o jego społecznej nieużyteczności. To nie tak, że Bogu starość się nie udała; to nam nie udaje się starości zrozumieć i przyjąć.

B. Czy zatem można kochać tylko do czasu? Kto dał nam prawo odbierać prawa innym? Wszak nie nadejdzie piękna jesień życia, jeśli pięknym nie będzie jego lato. Bogu życie się udało, czas, by zacząć to odkrywać, z miłością pod rękę. Miłość, gdy do Ciebie przyjdzie, będzie miała oblicze twojej matki i ojca, twojej córki i syna.

„Czcij ojca swego i matkę swoją oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie. A wy mówicie: Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem (złożonym w ofierze) jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie.” (Mt 7, 10-13)

 

Stacja V

Szymon z Cyreny

Pieniądz

A. Najprawdopodobniej uczynił to pod presją innych, wracając z pola przymusili go żołnierze. Tak oto jego codzienność wpisana została w niecodzienne wydarzenie – dzieło zbawienia. Ale presja trwa, codzienność znosi prawdy wieczne, bezinteresowność zamknięto w pancernych szafach, a wyciągnięto z nich pieniądze. I odtąd wartość ma to, co jest przeliczalne, z czego można osiągnąć przychód, wystawić fakturę, wrzucić w koszta. Nie mogąc Boga się pozbyć, świat postanowił boga kupić, i odtąd służy mu z coraz większą gorliwością. A jak nazywa się twój Bóg?

B. Jak długo zamierzasz upierać się przy swoim, pragnąc służyć Bogu i mamonie? Czy naprawdę z katalogu swych postaw raz na zawsze wyrzuciłeś służbę, bezinteresowność, darmowość? Jak długo trzeba przekonywać, że nie wszystko na tym świecie można kupić, bo nie wszystko jest na sprzedaż? Bo na szczęście nie wszystko należy do tego świata…

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.” (Mt 6, 19-21)

 

Stacja VI

Weronika ociera twarz

Media

A. Słaba, pewnie przerażona sytuacją, jednak na tyle silna, by przedostać się przez szpaler żołnierzy i otrzeć twarz Skazanego. Gdzieś z boku, po cichu, niezauważona przez ewangelistę, znalazła trwałe miejsce w Tradycji. Uczynić coś dla człowieka, w skrytości, z oddaniem, z głębokim przekonaniem o słuszności obranej drogi. Żeby inni wiedzieli, ale żeby nie widzieli… Ale czy to możliwe, żeby mnożyć dobro bez błysku fleszy, wszędobylskiego oka kamery, widoku mikrofonu? Czy takie dobro jest jeszcze dobrem, skoro nikt nie zauważy, nie doceni, nie pochwali, nie odwdzięczy się?

B. Gdzie zatem szukać wartości tego, co dobre, co użyteczne, co pomocne światu? W skrytości serca, czy może w świetle jupiterów, na scenie, przed masową widownią, w burzy donośnych oklasków? A może i ty uwierzyłeś, że kto nie jest w mediach, ten nie istnieje? Czy zatem człowiek media tworzy, czy może media tworzą człowieka – jego myślenie, działanie, jego pracę i odpoczynek, jego religię i jego życie, jego rozumienie bycia dobrym dla innych?

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6, 1-4)

Stacja VII

Drugi upadek

Narkomania

A. Tutaj przyczyna jest już z pewnością znacznie poważniejsza. Zmęczenie, otaczający tłum gapiów, pogłębiające się poczucie osamotnienia, odrzucenia; tutaj muszą zrodzić się pytania o sens drogi, skoro jej kres jest aż tak oczywisty. Upadek, który jednak ma swoją historię – bo ktoś zaproponował, podzielił się swymi przeżyciami; upadek, którego racją miała być ucieczka – przed problemami, przed ludźmi, przed odpowiedzialnością za życie, którego kres coraz bardziej zaciera nadzieję. Czy iluzja innego świata jest rzeczywistą odpowiedzią na szorstkość świata, który oglądamy?

B. Czy wciąż przyczepiasz etykietkę wolności do wyborów, których oczywistą konsekwencją jest upadek – moralny, intelektualny duchowy, po prostu – upadek ludzki? Dokąd będziemy głosić płomienne mowy o wolności wyboru, gdy jawną jego konsekwencją jest cierpienie bądź śmierć? Dlaczego mamy legalizować zło, urządzać debatę nad wyrządzanym cierpieniem, przegłosowywać wybór śmierci? Dlaczego elegancko siedzimy, stoimy, idziemy, a nie podnosimy leżących? Dlaczego samych siebie oszukujemy?

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.” (Mt 7, 15-19)

  

Stacja VIII

Jezus pociesza płaczące niewiasty

Przemoc w rodzinie

A. Pełne litości wyszły opłakiwać niewinnie skazanego; zdobyły się na współczucie, solidarność w cierpieniu. Tak oto człowiek okazuje litość swojemu Bogu. A wdzięczny Bóg odsyła do człowieka – „płaczcie nad sobą i nad dziećmi waszymi”. Zapłakać nad swymi bliskimi – z miłości, z litości; ale bywa, że jest i płacz z bólu, który bliscy zadali – karcącym spojrzeniem, osądzającym słowem, niesprawiedliwym nakazem; zadali go także przekleństwem, pijaństwem, uderzeniem w twarz, decyzją o rozwodzie… I bywa, że czynimy z tego temat pustych narad, prześmiewczych dyskusji, a przecież mieliśmy nad tym płakać.

B. Jak długo inni mają przez ciebie płakać? Czy można bezkarnie wystawiać na pokuszenie małżeńską wierność, ranić miłość ojca i matki, poniewierać godnością córki i syna? Rodzinna przemoc ma niezliczoną ilość twarzy, a to, co je wszystkie łączy, to zimne spojrzenie załzawionych oczu, które zdradzają krwawiące serce. Czy ja to rozumiem?

„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie.” (Łk 17, 1-2)

Stacja IX

Trzeci upadek

Wielkie miasto (samotność w tłumie)

A. Tego nie sposób już nie dostrzec, przejść obojętnie, pomimo, że niby nic się nie dzieje. Tymczasem dramat zbliża się nieuchronnie do swego końca, nie przeszkodzi temu nawet trzeci upadek, przeciwnie – upadek ów koniec raczej przybliży. A to wszystko na oczach mijających ludzi. Zabiegani – bo praca, szkoła, impreza, umówione spotkanie, zaległa wizyta. Tłum, którego niewidzialnym duchem wciąż pozostaje pośpiech; tłum, którego środkiem wciąż pozostaje krzyk i bilbord; tłum, którego ofiarą wciąż pozostaje upadły człowiek. Jak ma zwrócić naszą uwagę?

B. Czy stać mnie jeszcze na to, by dostrzec obok drugiego człowieka – gdy upada, gdy cierpi, gdy żebrze, gdy płacze, gdy umiera…? Czy w twarzy człowieka dostrzegam już oblicze Boga? Co takiego musi się wydarzyć, bym wreszcie zrozumiał, że zaniedbanie też jest winą, z której będę musiał zdać sprawę?

„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.” (Mt 7, 12)

Stacja X

Jezus z szat obnażony

Prostytucja

A. Już bez szat, odarty z odzienia, ograbiony z godności, sprowadzony do roli, która bywa wyznaczana przedmiotom. Bóg, którego nagość człowiek obnażył. Odtąd już łatwiej będzie obnażać także człowieka. I tak oto sprowadza się go do roli przedmiotu, gry ciemnych interesów, handlowego towaru, rozrywki, którą można wycenić. A żeby odkryć czyjąś nagość, wpierw trzeba zedrzeć z niego godność, zatrzeć obraz i podobieństwo Boże, ubrać w szaty rzekomej swobody…

B. Jak wysoko potrafię wycenić drugiego człowieka? Przecież miara poszanowania godności drugiego człowieka kryje się w odkryciu godności własnej. Kto przypomni ludziom o prawdach minionych – czystości, wierności, celibacie? I nie o martwe słowa rzecz idzie, ale o żywe przykłady. Kiedy wreszcie porzucimy doraźne rozwiązania, modne ustalenia, nowoczesne propozycje niszczące moralność?

„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (…) Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.” (por. Mt 5, 27-32)

 

Stacja XI

Jezus do krzyża przybity

Aborcja

A. Unieruchomiony Bóg przestaje zagrażać człowiekowi. Zbliża się zwycięstwo śmierci, można zatem poddawać jej panowaniu kolejne sfery, kolejnego człowieka, choćby tego, który nigdy nie oglądał światła słońca. Ważne, by stępić oścień śmierci, zatem sprawa rozbija się o nazwy, ustawowe określenia, pojęcia, które zrodzą dobre samopoczucie – tych, którzy popełniają, tych, którzy namawiają, tych, którzy wykonują… Jak daleko sięga granica ludzkiej przewrotności, jak wiele potrafi zadać bólu, posiłkując się karykaturą poczucia dobra?

B. Czy Bóg już naprawdę nic nie może? Czy Jego prawa wyczerpały już swój przywilej obowiązywalności i są zastępowane prawem nowym, postępowym, na miarę chęci człowieka, nie zaś na miarę jego możliwości? Kiedy wreszcie wprowadzimy obowiązek nauki gramatyki, w której „tak” jest „tak”, „nie” jest „nie”, w której znaczą „życie”, „śmierć”, „dobro”, „zło”? To musi stać się za naszego życia, by dzieci nasze mogły oglądać światło słońca…

„Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. (…) Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.” (por. Mt 18, 3-10)

 

Stacja XII

Śmierć Jezusa

Wojna

A. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”; „Niewiasto, oto syn Twój; oto Matka twoja”; „Dziś ze mną będziesz w raju”; „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”; „Pragnę”; „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”; „Wykonało się!”. Skoro Bóg umarł, człowiekowi już wszystko wolno. Sam pozostaje miarą ocen własnych czynów, postaw, zachowań; owszem, ludzie postanowili, żeby Boga nie było, ale nie wiedzą, że On nie ma obowiązku stosowania się do ich uchwał. Kiedy zrozumiem, że Bogu życia nie odebrano, ale że oddał je w ofierze? Dlatego Bóg umarł, aby człowiek już nigdy nie musiał umierać samotnie, w opuszczeniu, i pozbawiony światła nadziei. A jednak – choć ukrzyżowany – wciąż pozostaje niewygodny, niemodny, zbyt radykalny w pozostawionym po sobie przykładzie.

B. Kiedy zatem krzyż, męka i śmierć Człowieka z Golgoty staną się bramą zbawienia, którą otworzył nam Bóg? I dlatego człowiekowi nie wszystko wolno! Dlatego człowieka nie można nienawidzić, nie można obrażać i poniżać, nie można kaleczyć jego godności, nie można zabić. Bo człowiek jest zbyt cenny, bo Bóg za człowieka zapłacił życiem. Czy jest szansa, że ta śmierć przemówi do sumienia tego świata? Tak, o ile najpierw przemówi do twojego sumienia. I dlatego trzeba porzucić zadufanie i prywatne sposoby zbawiania świata.

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (por. Mt 16, 24-26)

 

Stacja XIII

Jezus z krzyża zdjęty

Terroryzm

A. Już po wszystkim – spektakl nienawiści odegrany, ofiara złożona, sumienie zagłuszone. Tylko miłość wciąż szamoce się w uścisku śmierci. A jednak ta śmierć nic nas nie nauczyła, nienawiść wciąż zbiera swoje żniwo, zło odgrywa wciąż nowe spektakle, tyle że widownią jest już świat cały: Belfast, Jerozolima, Zachodni Brzeg Jordanu, Kraj Basków, Nowy Jork, Moskwa, Bagdad, Madryt, Biesłan, Kabul, Londyn, Stambuł… Ofiary – niechciane, niewinne, nieznane. Czy trzeba mieć nadzieję, że nie braknie tych, którzy będą zdejmować z krzyża umarłych?

B. Czy już na zawsze historia świata ma pozostać historią walki życia ze śmiercią? Dlaczego bezradność wielu rodzi diaboliczną siłę u niewielu? Nie zrozumieli miłości Boga, dlatego w Jego imię szerzą nienawiść!

„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5, 21-24)

 

Stacja XIV

Złożenie do grobu

Nauka

A. Wszystko się skończyło, grób zakrył nadzieję, zranił miłość, ośmieszył wiarę. Zostały pytania, na które trzeba szukać odpowiedzi. Gdzie? Jest nauka, która jednak pozostaje zbyt dumna, by się zająć tajemnicą życia i śmierci. Ona tajemnicy nie adoruje, ona tajemnicę ujawnia i niszczy. Czy dlatego dla tak wielu jest jedynie wiarygodną? Ona ma wartość, gdy mówi o prawdzie, traci wartość, gdy tą prawdą Boga i człowieka poniża, wyśmiewa, zabija. Czy dlatego znajduje uznanie tak wielu niby-uczonych?

B. Już czas ogłosić, że to człowiek naukę tworzy, podczas gdy ona tylko o człowieku pisze. Kiedyż zrozumiem, że to nie ja prawdę posiadam, ale że to prawda posiada mnie? Czy nie czas wywiesić pojednawczy biały sztandar na okopach walki wiary i rozumu – przecież matką obu tych córek jest jedna Boża Mądrość? Jeśli prawem człowieka jest pytać, prawem Boga odpowiadać: to dlaczego w dociekaniach zatrzymuję się w połowie drogi? Jak długo zamierzasz wierzyć, że nie masz prawa pytać o to, co po śmierci? Masz prawo, masz obowiązek, ponieważ masz nadzieję…

„Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem.” (Łk 12, 16-21)

 

Stacja XV

Zmartwychwstanie

Wolność i nadzieja

A. A jednak ostatnie słowo nie należy do śmierci – miłość jest potężniejsza, nadzieja mocniejsza, wiara odważniejsza. Ostatnie słowo należy do Boga, który kocha człowieka, do Boga, który stał się człowiekiem! Nie wszystek umrę, ale wszystek będę przemieniony. Nie jest wiecznym pytanie człowieka, wieczną jest Boża odpowiedź. Nadzieja zawieść nie może, jej kotwica została przerzucona na drugą stronę życia. Już nikt i nic nie jest w stanie oddzielić cię od miłości Boga, która została objawiona w Jezusie Chrystusie.

B. Zmartwychwstały przechadza się między nami: wchodzi do naszych serc pomimo drzwi zamkniętych, pozwala nam dotykać swoich ran, wyjaśnia nam pisma w drodze do Emaus, pozwala się poznać przy łamaniu chleba. Zmartwychwstały ma odpowiedź, Zmartwychwstały jest odpowiedzią na wszystkie pytania znękanego świata. On ma wszystkie odpowiedzi, i tylko jedno pytanie: „Czy miłujesz Mnie więcej, aniżeli ci?”

„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” (J 11, 25-26)

 

ks. Rafał Dudała 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Współczesna Droga Krzyżowa

Zakończenie

„Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata.” (Mt 28, 20) Nie było i nie będzie ani czasu ani miejsca „wyjętego” spod obowiązywalności Jezusowej obietnicy. Wiara może się zachwiać, nadzieja wypłowieć, miłość stracić sens, jednak słowo Pana trwa na wieki, a Jego obietnica z pokolenia na pokolenie. Wiek poprzedni, obecny i każdy kolejny, jeśli nastąpią, będą czasem współczesnego odkrywania dramaturgii i powagi krzyżowej drogi Jedynego Zbawiciela tego świata. Ja i ty mierzymy czas przeszłością i przyszłością, tymczasem dla Boga jest odwieczne „teraz”. Tak oto Ten, którego skazujemy za „niedzisiejszość” okazuje się być najbardziej współczesny z nas wszystkich. Idź, przypomnij o tym światu, swoim życiem ukaż Boga, który – jak nikt inny – jest Twórczy, Mądry, Nowoczesny… Bóg, który zawsze jest na czasie!



[*] Niezwykle cennym uzupełnieniem czytanego tekstu stać się mogą prezentowane w wersji cyfrowej fotografie bądź bardzo krótkie fragmenty filmów (bez dźwięku), nawiązujące do tematyki poszczególnych stacji. Rozważania zaś powinny być czytane przez trzy różne osoby, według zarysowanego schematu: rozważanie właściwe, pytania do refleksji, fragment Ewangelii.

Pielgrzymka Rowerowa Diecezji Kieleckiej na Jasną Górę

Centrum Spotkań i Dialogu Diecezji Kieleckiej w Skorzeszycach

Jeśli masz pytania lub pomysły, albo chciałbyś dostarczyć nam historyczne materiały, zjęcia itp. po prostu do nas napisz

Email
pielgrzymka.kielce@gmail.com

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
93 0.086228847503662